Śmierć dyktatora
W środę 5 marca, dokładnie w 60. rocznicę śmierci Józefa Stalina, w Caracas zmarł Hugo Rafael Chávez Frías, sprawujący despotyczną władzę prezydent Wenezueli
W czerwcu 2011 r. zdiagnozowano u niego raka prostaty. Liczne operacje i kilkunastomiesięczna chemio- i radioterapia w Hawanie jedynie wydłużyły mu życie. Przerzuty były tak liczne, że 10 grudnia 2012 r. prezydent został poddany czwartej z kolei operacji usunięcia nowotworu z okolic miednicy. 18 lutego 2012 r. Hugo Chávez powrócił do Caracas. Wówczas było już pewne, że pozostało mu zaledwie kilka tygodni życia.
Krajobraz po tyranie
Wiadomość o chorobie wenezuelskiego przywódcy podał jako pierwszy w czerwcu 2011 r. ukazujący się w Miami dziennik kubańskich emigrantów „El Nuevo Herald". Informacja ta wywołała polityczne trzęsienie ziemi w Wenezueli. Prawica natychmiast nasiliła kampanię antyrządową. W Caracas ruszyła cicha giełda stanowisk w opozycyjnym gabinecie cieni. W środowisku właścicieli ziemskich i przedsiębiorców pojawiła się nadzieja na szybkie wyhamowanie i odwrócenie procesów nacjonalizacji gospodarki narodowej. Od tego czasu ugrupowania opozycyjne wyraźnie zyskały na popularności i sile.
Kiedy opozycja szykowała się do przejęcia władzy, a partia rządząca z niepokojem spoglądała w przyszłość, wenezuelska ulica zastanawiała się głównie, jaki rodzaj nowotworu niszczy zdrowie prezydenta. Co prawda biuro prezydenta powiadomiło prasę, że Chávezowi wycięty został guz miednicy, w którym rzekomo nie znaleziono złośliwych komórek nowotworowych, jednak opinia publiczna miała swoje zdanie. Ktoś z kubańskiego personelu medycznego opiekującego się Chávezem informował prasę imigracyjną w USA o jego stanie zdrowia. Krążą pogłoski, że wywiad amerykański wydostał informację o rozwiniętym raku prostaty. Inne plotki wspominały o raku mózgu. Niezależnie jednak z jakim rodzajem nowotworu zmagał się wenezuelski przywódca, to jego powtórny wyjazd na chemioterapię do Hawany powodował kolejne spekulacje.
Opozycja wenezuelska zdawała sobie sprawę, że w razie dalszej niedyspozycji Hugo Cháveza najważniejszą osobą w partii zostanie zapewne starszy brat chorego prezydenta, gubernator stanu Barinas Adan Chávez. Zgodnie z konstytucją urząd prezydenta przejmie wiceprezydent Nicolas Maduro, mimo że jeszcze dwa lata temu Chávez chciał widzieć na tym stanowisku niezwykle lojalnego wobec linii programowej partii – ówczesnego wiceprezydenta, a obecnie ministra spraw zagranicznych Eliasa Jaua. I chociaż państwo będzie miało zapewnioną konstytucyjną ciągłość władzy, to po Hugo Chávezie powstanie trudna do zapełnienia polityczna próżnia, która może wygenerować nawet wojnę domową.
Po 10 latach budowania księżycowej gospodarki socjalnej na wzór kubański dojdzie zapewne do rozliczeń politycznych i osobistych. Ze zdwojoną siłą powrócą istniejące od czasów Simona Boliwara silne konflikty klasowe.
Gwałtowne wyhamowanie procesów nacjonalizacyjnych w gospodarce spowodować może tysiące procesów, wyłudzeń odszkodowań i ponowną, często grabieżczą prywatyzację. Biedota wenezuelska, która stanowiła trzon elektoratu Hugo Cháveza, zapewne powróci do nędzy.
Od blisko dekady Wenezuelą rządzi kryptokomunistyczna Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (Partido Socialista Unido de Venezuela, PSUV). To ugrupowanie stanowi sojusz partii opowiadających się za programem stanowiącym mieszankę boliwariańskiego nacjonalizmu i komunizmu w stylu kubańskim. Główny trzon tego bloku stanowi proprezydencki Ruch Piątej Republiki (Movimiento V República, MVR). Chávezowski PSUV jest odpowiedzią na zjednoczenie się 50 partii opozycyjnych w koalicję o nazwie Demokratyczna Jedność (Mesa de Unidad Democrática, MUD). Filarem tego przymierza jest przede wszystkim prawicowa Akcja Demokratyczna. Uczestniczą w nim także partie umiarkowanie lub radykalnie lewicowe, jak Nowa Era, Sprawiedliwość Pierwsza, Ruch w Kierunku Socjalizmu czy Czerwona Flaga.
Jak widać, wenezuelska lewica wcale nie stoi jednolicie za programem czerwonych koszul zmarłego prezydenta. Mająca 98 mandatów w 165-osobowym Zgromadzeniu Narodowym Wenezueli partia PSUV jest ostro krytykowana przez partie socjalistyczne, które są o wiele starsze od ugrupowania macierzystego Hugo Cháveza. Prezydent miał więc przeciwników zarówno po lewej, jak i po prawej stronie areny politycznej. Zdawał sobie doskonale sprawę, że jego populizm ma bardzo słabe fundamenty ideologiczne.