Wtopa Tuska
Prezentując przemówienie prof. Piotra Glińskiego na tablecie z mównicy sejmowej, Jarosław Kaczyński ośmieszył Donalda Tuska.
Platforma nie chciała bowiem dopuścić, aby Gliński, kandydat PiS na premiera, mógł przemówić w Sejmie przed głosowaniem wniosku o konstruktywne wotum nieufności. Oficjalnie dlatego, że rzekomo regulamin Sejmu nie przewiduje, aby osoby niebędące posłami przemawiały w parlamencie. To był oczywiście pretekst. W przeszłości wiele razy wygłaszano takie przemówienia.
Projekt „Gliński na premiera" od samego początku był zagrywką medialną PiS. Wiadomo było, że nie da się zebrać większości parlamentarnej, która dokonałaby takiej zmiany. Dzięki temu jednak przez kilka miesięcy PiS przebijało się do mediów z przekazem, że ma jakiś pozytywny program zmian w państwie poza przeprowadzeniem rzetelnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. czy wsadzenia aferzystów do więzień. Uniemożliwiając Glińskiemu wystąpienie w Sejmie, Tusk liczył na zmniejszenie pozytywnego wydźwięku całej akcji w mediach. Zagrywka Kaczyńskiego z tabletem sprawiła, że owa przegrana stała się medialnym zwycięstwem. Przede wszystkim za granicą, gdzie dowiedziano się, że w Polsce opozycyjny kandydat na premiera nie może przemawiać w parlamencie. Wrzaski polskich salonowych mediów, że Kaczyński nagiął prawo, nie zmienią tego zwycięstwa w porażkę. Były spin doktor PiS Michał Kamiński, którego trudno podejrzewać o życzliwość dla byłego pryncypała, skomentował, że nawet gdyby Kaczyński wyniósł dziecko z pożaru, to zamiast mu gratulować, oskarżono by go o pedofilię. Tyle o zabawie w piaskownicy zwanej polskim parlamentem.
Państwo polskie ma większe problemy. Tomasz Urbaś ujawnia, że premier Donald Tusk do spółki z szefem NBP Markiem Belką spełniają marzenie Andrzeja Leppera i drukują pieniądze, wpłacając do budżetu wirtualne zyski z różnic kursowych. Propagatorem tego pomysłu był ponad dekadę temu Lepper, wówczas odsądzany od czci i wiary. A teraz autorytety milczą. Druk pieniądza przez rząd oznacza inflację i kradzież naszych pieniędzy – ceny będą rosły.
Jeszcze gorzej jest w tajnych służbach. Tam podejrzenia o niejasne powiązania z gangsterami i oblanie testu na wykrywaczu kłamstw nie jest przeszkodą, aby robić karierę na kierowniczych stanowiskach. Ta historia – cover story tego numeru – dotyczy odzyskanego w 2010 r. przez Platformę Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Tymczasem premier Tusk buja w krainie marzeń i razem z rządem planuje wzrost PKB Polski do 2030 r. na poziomie 5 proc. rocznie – o czym pisze Mariusz Gierej. Ta wiekopomna strategia dla Polski i jej umiejscowienie w naszych realiach gospodarczych (nadciągający kryzys) nie wróżą niczego dobrego.