Tusk w krainie marzeń
Przyjęta przez rząd strategia rozwoju Polski na najbliższe 17 lat jest zbiorem oderwanych od rzeczywistości haseł i pobożnych życzeń
Strategia ma być weryfikowana co cztery lata. Pytanie tylko, przez kogo, skoro w zasadzie nie mamy ośrodka badań strategicznych. Wydaje się, że kwestia planowania powinna być rozwiązana systemowo. W jaki sposób, to już zupełnie inna kwestia, wymagająca mądrej dyskusji.
Z przykrością należy stwierdzić, że coś, co mogło stać się wartością dodaną, zamieniło się w kolejną propagandówkę rządu i koncert pobożnych życzeń. Gierek chciał budować drugą Japonię, Donald Tusk w pierwszej kadencji budował zieloną wyspę – drugą Irlandię, obecnie budujemy drugą Holandię. Nie żartuję, w strategii rządowej mamy wprost napisane, że punktem odniesienia ma być dla nas ambitnie PKB per capita Holandii. Czy my naprawdę nie możemy zbudować po prostu Polski? Socjalizm jest u nas wiecznie żywy, jedynie fetysze się zmieniają – kiedyś był to przemysł ciężki, dziś to kapitał społeczny.
Czy ta strategia, ten plan niesie ze sobą szansę na stabilne, spokojne, dostanie życie, sprzyjające zakładaniu i utrzymaniu rodziny? Śmiem wątpić. Czy jest w stanie porwać Polaków do pracy, zaangażowania? Wolne żarty. Jeżeli nasz „skok cywilizacyjny" ma wyglądać jak ten dokument, to owszem, będzie to skok, ale do pustego basenu na główkę.