Maciej I Chrobry
W ubiegły poniedziałek w Teatrze Narodowym w Warszawie odbyła się 15. edycja Polskich Nagród Filmowych Orły.
Największym wygranym okazała się „Obława" w reż. Marcina Krzyształowicza – otrzymała aż cztery statuetki (10 nominacji), w tym za najlepszy film roku. Czy rzeczywiście był najlepszy? Najwyraźniej temat nie chwycił, zwłaszcza wśród kinowej publiczności (około 200 tys. widzów).
Znacznie większą frekwencję osiągnęło „Pokłosie" Władysława Pasikowskiego (ok. 322 tys. sprzedanych biletów). Stało się tak zapewne za sprawą zamieszania wokół filmu, który można odebrać jako paszkwil na Polaków (zwłaszcza tych z prowincji, którzy obowiązkowo muszą być prymitywni, wulgarni i zapici – znowu oskarżanych o krwiożerczy antysemityzm).
Pokłosiem – nomen omen – owego szumu jest nagroda dla Macieja Stuhra, odtwórcy głównej roli w filmie Pasikowskiego, za... odwagę. Jak przekonywała Bożena Janicka z miesięcznika „Kino" w programie „Rozdroża kultury" w radiowej Trójce: „To nagroda (...) za osobistą dzielność, że (...) wziął na klatę wszystko, co na ten film spadło". Bo Stuhr nie tylko zagrał (skądinąd dobrze), ale przede wszystkim bronił filmu, scenariusza, reżysera. Dał się wciągnąć w dyskusje na temat, o którym – jak się okazało – nie miał większego pojęcia. —an