Franciszek z Buenos Aires
Papież Franciszek już podbił serca wiernych na całym świecie. Wrażenie robią jego skromność i odwołania do świętego z Asyżu. Ale czy to wystarczy?
Twardy przeciwnik
Trzy lata temu przyszły papież wszedł w publiczny spór z prezydent Argentyny Cristiną Fernández de Kirchner o prawo do adopcji dla par homoseksualnych. Bergoglio był temu stanowczo przeciwny. Mówił wtedy, że
adopcja dzieci przez homoseksualistów to forma dyskryminacji dzieci. O samym homoseksualizmie pisał: „Nie bądźmy naiwni: nie rozmawiamy o zwykłej politycznej bitwie; to destrukcyjne roszczenie skierowane przeciw planowi Boga. Nie mówimy o zwykłym projekcie prawa, a raczej o machinacji ojca kłamstwa, który próbuje uwikłać i oszukać dzieci Boga". Mocno sprzeciwia się też aborcji i antykoncepcji. Portal LifeSiteNews przypomina, że w przemówieniu do księży w październiku 2007 r. argentyński hierarcha bronił życia dzieci nienarodzonych nawet w sytuacji, gdy zostały poczęte w wyniku gwałtu. Zwracał uwagę, że choć wszyscy zgadzają się, że nie powinno być kary śmierci, akceptują fakt, iż takie surowe prawo stosuje się w stosunku do dzieci poczętych w wyniku gwałtu na kobietach chorych umysłowo lub upośledzonych. Na terenie zarządzanej przez siebie archidiecezji przyszły papież wprowadził specjalne błogosławieństwo dla kobiet brzemiennych i ich czekających na urodzenie dzieci.
Metropolita Buenos Aires w maju 2007 r. stał też na czele komisji Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów, która przygotowała specjalny dokument poświęcony sytuacji Kościoła w krajach latynoamerykańskich. Dokument ten w lipcu 2007 r. zatwierdził Benedykt XVI. W tekście znalazły się m.in. jasne słowa dotyczące konsekwencji popierania aborcji. Jednoznacznie wskazano, że politycy i osoby, które popierają zabijanie nienarodzonych dzieci, eutanazję i inne prawa wymierzone przeciwko życiu, nie powinny otrzymywać komunii świętej. „Prawo do życia oznacza pozwolić ludziom żyć, a nie zabijać, pozwolić im dorastać, jeść, uczyć się, leczyć oraz pozwolić im umierać z godnością" – mówił kard. Bergoglio.
W swoich wystąpieniach publicznych papież krytykuje krajowych polityków. Jego relacje z prezydent Argentyny Cristiną Fernández określa się jako „trudne". Ostatni raz spotkał się z nią... trzy lata temu. Relacje Bergoglia z władzami Argentyny przypominają stosunki kardynała Wojtyły z władzami komunistycznymi PRL. W 1978 r., gdy Jan Paweł II został wybrany na papieża, członkowie Biura Politycznego KC PZPR zebrali się na nadzwyczajnym spotkaniu, żeby ustalić, jak należy zareagować na to zaskakujące wydarzenie. Debatowali całą noc. Kilka dni temu na wieść o wyborze kard. Bergoglio prezydent Argentyny Cristina Fernández de Kirchner była oszołomiona. Dziennik „La Nación", powołując się na oficjalne źródła, napisał, że pani prezydent „nie mogła ukryć niezadowolenia oraz zdziwienia z powodu wyboru". Jej współpracownicy wykrzykiwali z kolei, że tak „nie może być" i że „nie mogli mieć większego pecha".
Porządki w „kłębowisku żmij"
Na nowego biskupa Rzymu czekają teraz wyzwania. Wkrótce na jego biurku pojawi się słynny, owiany tajemnicą raport trzech kardynałów detektywów mający opisywać kulisy wewnętrznych walk i sporów za Spiżową Bramą. Raport dostanie od Benedykta XVI. Zawartość tego raportu może być kluczowa dla reformy całej Kurii Rzymskiej, a tym samym poprawy wizerunku całego Kościoła. Dwa dni po swojej abdykacji Benedykt XVI mówił podczas nabożeństwa Środy Popielcowej, że oblicze Kościoła szpecą podziały: „Mam na myśli grzechy przeciw jedności Kościoła, podziały w Kościele, rywalizację". Z tym musi zmierzyć się teraz Franciszek. Podczas siedmiu dni obrad kongregacji kardynałów purpuraci sporo zastrzeżeń mieli wobec kard. Tarcisio Bertone. Zarzucali mu brak troski o Kościoły lokalne, koncentrację władzy, niewłaściwe decyzje personalne, uwikłanie hierarchów, zwłaszcza Włochów, w wewnętrzną wojnę. Obserwatorzy spodziewają się zatem dużych zmian w Kurii i uporządkowania watykańskich finansów.