Tajemnice badania wariograficznego
Jerzy Stankiewicz został dyrektorem delegatury CBA w Gdańsku, mimo że rozpracowywano go pod kątem kontaktów z gangsterami. Sprawę ujawniliśmy w ubiegłym miesiącu. Jak ustaliliśmy, dwukrotnie był badany wariografem. Dwukrotnie nie przeszedł testów. Mimo to dostał nominację.
Jerzy Stankiewicz dyrektorem delegatury CBA w Gdańsku został w lipcu 2010 r. Do biura przyszedł z trójmiejskiego zarządu CBŚ. Nim jednak otrzymał nominację, musiał przejść badania wariografem. To zwyczajna procedura dla wszystkich kandydatów do pracy w biurze. Reporterom „Uważam Rze" udało się poznać szczegóły badań Stankiewicza. Pytania pracownicy biura przygotowali na podstawie zgromadzonych przez biuro materiałów operacyjnych. Pochodziły one z akt śledztwa dotyczącego korupcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości. Jeden z wątków dotyczył pomorskiego CBŚ. Stankiewicz odpowiadał m.in. na pytania o to, czy otrzymywał dochody poza policją, oraz o znajomość z Anną B. – pochodzącą z Wiednia złodziejką samochodów. W obu przypadkach nie przeszedł badania. – W normalnych okolicznościach nie miałby już szans na zatrudnienie w CBA. Ale w przypadku Stankiewicza zrobiono wyjątek i powtórzono badania. W nich nie było już szczegółowych pytań – opowiada nam pracownik centrali CBA. Tym razem zapytano tylko Stankiewicza o kontakty z gangsterami. Również i tym razem wynik był dla byłego naczelnika CBŚ niekorzystny. Mimo to Paweł Wojtunik, szef CBA, wręczył Stankiewiczowi nominację na dyrektora gdańskiej delegatury. Ale to niejedyne kontrowersje.
W marcu w „Uważam Rze" ujawniliśmy, że od 2007 r. Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w trójmiejskim wymiarze sprawiedliwości. Większość zebranego i cały czas weryfikowanego przez śledczych materiału dowodowego stanowią zeznania pomorskich bandytów. Waldemar M., ps. Terminator, mówił śledczym, że informował Jerzego Stankiewicza o tym, że jeden z jego podwładnych przyjmował łapówki od gangstera Krzysztofa P., ps. Pasza, w zamian za informowanie przestępców o akcjach CBŚ. Waldemar M. twierdził też, że Stankiewicz po otrzymaniu tych informacji nie wszczął nigdy śledztwa. W innych zeznaniach Waldemar M. powiedział, że przekazał Stankiewiczowi informacje o napadzie z użyciem broni w Bydgoszczy w 2000 r. Naczelnik CBŚ również w tej sprawie nie zareagował. Jeszcze innym razem ten sam gangster opowiadał agentom, że Stankiewicz nakłaniał go do odmowy składania wyjaśnień przed sądem. Kolejne dowody CBA dostarczył Artur Z. – zmarły w 2010 r. świadek w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały. Śledztwo trwa do dziś. Kolejne od lata 2012 r. prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. W sierpniu 2012 r. do ABW zgłosił się świadek, który opowiedział o związkach Stankiewicza z trójmiejskimi gangsterami – opowiada nasze źródło w służbach. Według naszych informacji świadkiem jest były wysoko postawiony funkcjonariusz policji. Według jego zeznań Stankiewicz, gdy pracował w CBŚ, miał przyjmować pieniądze od gangsterów. – W zamian część postępowań, jak wynika z zeznań przesłuchanego mężczyzny, została „skręcona" – opowiada nasze źródło znające szczegóły śledztwa.
—mk