Najnowsza interwencja Uważam Rze

Temat numeru

Nowy transport wiezniow przybywa do niemieckiego obozu zaglady w Auschwitz. Wielu z nich od razu trafi do komor gazowych

Fałszowanie historii

Leszek Pietrzak

Jak Niemcy robią z siebie ofiary II wojny światowej

Na użytek nowej polityki historycznej prawie wszystkie media w Niemczech nagminnie posługują się terminem „polskie obozy koncentracyjne". Dotyczy to nawet agencji informacyjnej Deutsche Press Agentur (DPA), będącej odpowiednikiem Polskiej Agencji Prasowej. O „polskich obozach koncentracyjnych" lubi opowiadać spora część niemieckich polityków czy ludzi świata kultury. Co więcej – termin ten jest nagminnie używany w szkołach na lekcjach historii. Nawet szkoły średnie z profilem historycznym mają w swoich programach wycieczki do „polskich obozów koncentracyjnych". Jeszcze do niedawna gimnazjum w miejscowości Kirchheim na swoich stronach internetowych informowało o spotkaniu uczniów z Abbą Naorem, który w czasie wojny znalazł się w „polskim obozie koncentracyjnym Stutthof", gdzie zamordowano jego brata i matkę. To typowy język historycznej narracji serwowany uczniom w Niemczech. Coraz częściej jednak „polskie obozy koncentracyjne" są otwarcie łączone z polskim antysemityzmem, który miał być u nas powszechny. Mało tego – jest obecny w Polsce do dziś. W zasadzie polski antysemityzm i polska odpowiedzialność za zagładę Żydów robią w Niemczech furorę. To się po prostu coraz bardziej podoba. Nie jest wcale przypadkiem, że podczas tegorocznego festiwalu filmowego w Berlinie honorowego Złotego Niedźwiedzia otrzymał Claude Lanzmann, twórca m.in. słynnego filmu „Shoah", który pierwszy obwieścił światu udział Polaków w Holokauście. Ale jeszcze bardziej kuriozalne było to, że jego obraz „Sobibór" określono jako film o buncie więźniów w „polskim obozie zagłady".

SS-mani Gehlena tworzą polskie obozy

Tak naprawdę historia „polskich obozów" zaczęła się w Niemczech już pod koniec lat 50. Niemcy były wówczas zmuszone zrobić wszystko, aby poprawić swój wizerunek na arenie międzynarodowej. Stawką było nie tylko dobre imię nowego państwa, ale także pieniądze, jakie mogło ono zarabiać. Po wojnie w krajach, które przeżyły niemiecką okupację, nikt nie chciał kupować ich towarów. Konsumenci nie chcieli przykładać ręki do odbudowy Niemiec i ich przemysłu. Szef zachodnioniemieckiej służby wywiadowczej gen. Reihard Gehlen i jego ludzie długo się zastanawiali, jakie działania propagandowe podjąć, aby temu zaradzić. Dopiero na początku 1956 r. Alfred Benzinger, były nazista, a zarazem szef supertajnej komórki służby kontrwywiadowczej Agencja 114, wpadł na pomysł, jak zdjąć z Niemców odium odpowiedzialności za wojnę i Holokaust. Benzinger (zwany „Grubasem") zaproponował, aby rozpocząć w mediach propagowanie terminu „polskie obozy koncentracyjne" w odniesieniu do niemieckich obozów zagłady na terytorium Polski. Miało się to przyczynić do wybielenia Niemców. Jego chytry plan zyskał akceptację Reinharda Gehlena. Ale Benzinger potrzebował do jego realizacji sprawdzonych i pewnych ludzi. Dlatego postanowił oprzeć się prawie wyłącznie na byłych członkach gestapo, SS i SD. Wielu z nich było zbrodniarzami wojennymi, jak np. Konrad Fiebig, oskarżony o zamordowanie 11 tys. białoruskich Żydów, czy Walter Kurreck ze szwadronu śmierci SS Einsatzgruppe D, odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy mordów na Wschodzie. To właśnie ludzie Benzingera praktycznie opracowali koncepcję, aby posłużyć się semantyczną manipulacją i wprowadzić do medialnego obiegu termin „polskie obozy koncentracyjne". Zarzuty manipulacji postanowiono odpierać tłumaczeniem, że taki właśnie termin jest skrótem odnoszącym się do hitlerowskich obozów zagłady w Polsce. W rzeczywistości jednak to określenie subtelnie zmieniało ofiary, w tym wypadku Polaków, w sprawców. Równolegle forsowano zamianę pojęć i niemieccy zbrodniarze zmienili się w pozbawione narodowości plemię hitlerowców i nazistów – przy walnym udziale bloku socjalistycznego, który nie chciał, aby towarzysze z NRD odczuwali dyskomfort.

Wstępniak

Materiał Partnera

Polacy coraz częściej kupują online. Co ich przekonuje do tej formy zakupów?

Kupujemy na potęgę. Rynek dóbr konsumenckich rozwija się dynamicznie, a my – konsumenci – podążamy za najnowszymi trendami. Kupujemy nie tylko więcej, ale i korzystając ze znacznie...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy

Edyta Żyła

Doradzą i przeszkolą

Znaczna część unijnych pieniędzy trafia do doradców, którzy pomagają zakładać firmy lub je rozwijać. Przedsiębiorcy mogą więc liczyć na bezpłatne szkolenia, wsparcie doświadczonych mentorów albo pomoc w przygotowaniu strategii marketingowej